piątek, 14 lutego 2014

- 012 -

Kiedy dołączyliśmy do Lynch'ów podeszłam do Rydel, a Ell wbił się między Rocky'ego a Rikera.
- Nie jest łatwo, co? - zwróciła się do mnie Delly.
- Ta... - westchnęłam cicho.
- Nie myśleliście może... Żeby powiedzieć o sobie... No wiesz, moim rodzicom? - zapytała cicho, żeby ona jeszcze wiedziała, jak bardzo by to pomogło.
- Ja myślałam, ale Ellington nie chce nic mówić, aby czasem nam tego nie zabronili czy coś... Eh... - spuściłam wzrok. Sama miałam już dość takiego 'ukrywania się', ale może Ell miał rację, może lepiej nic nie mówić. Przecież już niedługo mogę zostać wysłana do domu, czyli... Czyli już będe mogła być z Ell'em.
- To może chociaż spróbujcie? Słuchaj... Znam moich rodziców i wiem, że będą chcieli dla ciebie jak najlepiej, więc nie powinni niczego wam zabraniać. W ogóle... Skąd taki pomysł? - spojrzała na mnie.
- Teraz już sama nie wiem... Ale wiesz... Może po prostu teraz będe cicho, a później... Chcę już tylko u niego zostać i... - westchnęłam cicho.
- Czekaj, czekaj... Co? - zapytała zdziwiona.
- No bo... Nie mówiłam ci? - lekko się zdziwiłam, ale w sumie kiedy miałam jej o tym powiedzieć?
- Nie... - sprzecznie pokręciła głową.
- A więc... Ell chcę, to znaczy zaproponował mi, abym z nim zamieszkała... - wyjaśniłam cicho.
- A ty się zgodziłaś? - zapytała ucieszona.
- Tak... - kiwnęłam głową. - Tylko, jak będe mogła już wrócić... Nie wracam już do domu, tylko do niego. - powiedziałam nieśmiało i uśmiechnęłam się lekko.
- To wspaniale! - krzyknęła wesoła.
- Co jest takie wspaniałe? - wychylił się rozbawiony Rocky.
- Nie twoja sprawa! - odpowiedziała Delly i ponownie spojrzała na mnie, a jej młodszy brat wrócił do reszty.
- To wspaniale... - powiedziała już znacznie ciszej.
- Ale... Nikomu ani słowa, chyba mogę na ciebie liczyć? - zapytałam tylko dla pewności, mimo, iż wiedziałam, że Rydel mogę ufać.
- No jasne, mam nadzieję, że wam się razem uda. - uśmiechnęła się.
- Dzięki... - mruknęłam cicho z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Czekaj, to znaczy, że teraz nie...
- Teraz wracam do rodziców, dopiero kiedy na stałę będe mogła was opiścić... Wtedy. - wyjaśniłam.
- Rozumiem, ale i tak się cieszę. - dodała wesoła.

- O właaśniee... - usłyszałam głos Ratliff'a, który w tej chwili podszedł do mnie. - Wydaje mi się, że mam coś, co należy do ciebie. - uśmiechnął się i stanął obok mnie. Rydel tylko się uśmiechnęła i zostawiła nas samych, dołączając do braci.
- O co chodzi? - zapytałam niepewnie. Brunet tylko się uśmiechnął, wyciągnął z kieszeni - co bardzo mnie zdziwiło - moją komórkę i podał mi ją.
- Skąd masz mój telefon? Przecież ja go wtedy...
- Wiem, ale... Wczoraj podszedł do mnie jakiś chłopak, kompletnie mi obcy... Dał mi telefon, powiedział, że widział nas razem i żebym ci go dał i...
- I..? - spojrzałam w jego oczy. Powoli zaczynałam domyślać się, o kogo chodzi.
- I przedstawił się jako Troy. - dokończył.
- On..? Umm, nie ważne... Bardzo ci dziękuje... - uśmiechnęłam się i przytuliłam bruneta. Teraz miałam gdzieś czy Ryland nas widzi, czy nie.
- Ale ty go znasz? - zapytał nadal lekko uśmiechnięty.
- Tak jakby... To znaczy... Wtedy, jak mnie znalazłeś, to... Dzięki niemu wtedy się... - spoważniałam, a bardziej posmutniałam i spuściłam wzrok.
- Umm, rozumiem... Przepraszam. - dodał cicho.
- W porządku... Dziękuje za ten telefon. - uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na niego. Potem już w miarę szybko doszliśmy do tego kina, wybraliśmy film, a raczej chłopcy wybrali, a ja z Rydel musiałyśmy się dostosować. Na szczęście nie wybrali horroru, bo na to w życiu bym nie poszła. W sali nie było wiele osób, ale jednak ktoś był, więc przynajmniej była większa szansa, że Rocky z Rossem nie zachowają sie, jak ostatnio. Na szczęście Riker miał bilety, więc ustalił, że Ryland siedzi na jednym końcu, a ja z Ellingtonem na drugim. Ogółem to wygląda tak: Ryland - Ross - Rocky - Rydel - Riker - ja - Ell. Czyli wszystkim na ręke. Przez cały film było spokojnie, to znaczy co jakiś czas było słychać rozmowy Rocky'ego z Rossem, ale po za tym było ok.
Po wyjściu z kina Ryland stwierdził, że jest umówiony z Savannah, kimkolwiek ona jest, dlatego szybko nas opuścił. W końcu!
- Dobra, Rylanda nie ma, to wszyscy wbijają do mnie. - oznajmił/zaproponował uśmiechnięty Ratliff.
- Spoko. - odpowiedział jako pierwszy Rocky i spojrzał uśmiechnięty na resztę. Oni też się zgodzili. I ja... Ja oczywiście, że się zgodziłam. Więc cała nasza 'ekipa' udała się w stronę domu Ratliff'a. Na miejscu było bardzo fajnie. W prawdzie nie robiliśmy nic nadzwyczajnego, ale mimo to, przynajmniej ja, ale wydaje mi się, że cała reszta też, dobrze się bawiłam. W końcu Rocky (a któż by inny) zaproponował grę w buteklę, to znaczy zwykłe 'pytanie czy wyzwanie' i w sumie wszyscy się zgodzili.
Rodzeństwo Lynch, Ellington i ja usiedliśmy w kółku z salonie. Ross przyniósł jakąś pustą butelkę i postanowiliśmy, że grę powinien zacząć najstarszy, czyli Riker, ale Ross chyba zapominając o mnie i korzystając z okazji, że nie ma Rylanda stwierdził, że powinien zacząć najmłodszy. Najmłodsza byłam ja, więc wyraźnie się nie zgodziłam, więc już wszyscy zgodzili się, aby zaczeła najstarsza dziewczyna czyli Delly. Blondynka chętnie wzięła szklaną butelkę i zakręciła. Jako pierwsze padło na Rocky'ego. Spojrzenia wszystkich padły na Rydel, a następnie na bruneta.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała i spojrzała na młodszego brata.
- Wyzwanie! - odpowiedział zadowolony. Rydel przez chwilę się zastanawiała i popatrzyła na każdego z osobna
- Dobra, a więc... O rany, nie wiem, nie możesz wziąć pytania? - odparła niechętnie.
- Nie. No dalej. Czekam na moje wyzwanie. - powiedział z entuzjazmem.
- Dobra! Skoro tak bardzo chcesz... To uklęknij przed Rossem i wyznaj mu miłość. - oznajmiła z satysfakcją Rydel i spojrzała na brata.
- No nie! - udał oburzenie.
- Sam chciałeś. - uśmiechnęła się.
- Nie takie!
- Jak nie chcesz powiedzieć tego Rossowi, to niech będzie Ratliff. - spojrzała na Ell'a. Cała reszta tylko przyglądała się rodzeństwu. Spojrzałam najpierw na Rocky'ego, a później na Ellingtona, który słysząc wyzwanie o nim trochę się zdziwił.
- Dobra, to już niech będzie Ell, już wolę wyznać miłość jemu niż bratu. - odparł nadal lekko rozbawiony i spojrzał na przyjaciela. Ratliff wstał, a Rocky bardzo niechętnie i uklęknął przed nim. Ell czując się conajmniej dziwnie, patrzył na Lynch'a, który po chwili chwycił jego dłoń.
- Nie, ja nie mogę. - zasmiał się Rocky i cofnął sie.
- No dawaj! - krzyknął rozbawiony Ross, Rocky tylko spiorunował go wzrokiem i ponownie spojrzał na przyjaciela i przysunął sie do niego.
- Ellington Lee Ratlif, kocham cie. - powiedział szybko, a następnie jeszcze szybciej, zawstydzony wrócił na swoje miejsce, natomiast cała reszta wybuchnęła śmiechem. Ell pokręcił głową i też zajął swoje poprzednie miejsce.
- Zadowolona? - burknął Rocky do siostry.
- Bardzo. - uśmiechnęła się. - Dawaj, teraz ty kręcisz. - podała mu butelkę. Brunet zakręcił i jak na złość wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytał ze złowieszczym uśmieszkiem.
- Pyta... Wyzwanie. - powiedziałam trochę nieśmiało.
- O, to pocaałuj... - na chwilę się zamyślił. Już miałam zamiar coś mu zrobić. - Rossa... Albo Rikera. - dokończył zadowolony.
- Serio? Żartujesz sobie? - odprałam zdziwiona i spojrzłam na Ell'a.
- Jak wyzwanie to wyzwanie. - westchnął cicho i uśmiechnął się lekko do mnie, najstarszy wśród brunetów.
- No dawajcie! - powiedziała Delly.
- Właśnie, to tylko gra. - dodał uśmiechnięty Ross.
- Dobra... - mruknęłam cicho i spojrzałam na obu blondynów. Miałam któregoś z nich pocałować? Szczerze, to nie chciałam całować żadnego z nich, ale "jak wyzwanie to wyzwanie" i właściwie sama zgodziłam się na te grę. Teraz zostało mi tylko wybrać... Z każdym z nich jeszcze muszę mieszkać, więc i tak to było złe. Z jednej strony bliżej jestem z Rossem, ale z drugiej Riker jest dla mnie większym oparciem. Jest najstarszy i tak naprawdę to on trochę 'uspokoił' Rylanda, ale dla mnie lepiej, jeśli pocaluję tego, z którym mniej mnie łączy, czyli z... Rossem... Albo Rikerem... Wszystkie spojrzenia były zwrócone na mnie, zwłaszcza blondynów. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na Ellingtona, który tylko kiwnął głową z lekkim uśmiechem. Przybliżyłam się do blondyna, zamknęłam oczy i złożyłam pocałunek na ustach Lynch'a. Podobało mi sie to. Ani ja, ani Riker nie planowaliśmy kończyć, gdyby nie jedno:
- Dobra, będzie. Zadanie wykonane. - powiedział Rocky. Szybko odsunęłam się od chłopaka i zajęłam swoje poprzednie miejsce. Spojrzałam nieśmiało na Rossa, miał jakąś dziwną minę... Później na Rikera, jemu chyba też się spodobało, ale w oczy Ellingtona w tej chwili nie miałam odwagi spojrzeć. Nie po tym. Przez chwilę panowała cisza.
- No, Yvonne, kręcisz. - odezwała się Rydel. Spojrzałam na nią, wzięłam butelkę do ręki i zakręciłam nią, wypadła Delly. Wybrała pytanie, więc zadałam jej je. Później gra jeszcze przez chwilę trwała, a później wypadł Riker, a pytanie, które wybrał miał mu je zadać Ross.
- Too... Rany, skończyły mi się pomysły... - zamarudził.
- Ross, dawaj! - rzekł Rocky.
- Dobra, to... Czy podobał ci się pocałunek z Yvonne? - zapytał ciekawy. Wszyscy spojrzeli na blondyna. Riker spojrzał najpierw na Ellingtona i spuścił wzrok. Wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie.
- Riker..? - odezwała sie Delly, patrząc na starszego brata. Blondyn się wahał, w sumie to go rozumiem. W końcu jak powie, że mu się podobało, to Ellington może być na niego zły, a to są przyjaciele, więc... Ale jak powie, że mu się nie podobało... Nie wiem, może myśli, że wtedy ja dziwnie się poczuje? W każdym razie, sam nadal się zastanawiał.
- Riiikeer... - mruknął Rocky, cały czas patrząc na brata. Chłopak w końcu spojrzał na Ratliff'a, a następnie na mnie...


~~~

No, taki tam koniec :) Mam nadzieję, że się spodobał :p Kończę dla was rozdział tak naprawdę w ostatni weekend wolności, bo od poniedziałku do szkoły (y) Zwykle wychodzą dłuższe rozdziały, ale nic... A i tak.. Życzę wam wesołych walentynek, czy jak to się tam mówi. >_< Kolejny rozdział... Jak najdzie mnie wena, czyli jakoś w niedalekiej przyszłości xD

6 komentarzy:

  1. Uuu, i gra w pytanie czy wyzwanie >_< wiesz, praktycznie na każdym blogu, który czytam jest ta gra :D i zwykle nie kończy się byt wesoło... Ale u Ciebie może przecież być inaczej, Riker może powiedzieć, że... A wiesz, w sumie nie mam pomysłu, jak u niego mogłoby wyjść dobrze xD już się zamykam :p rozdział super, naprawdę spodobał mi sie, jak mało który *o* więc... Czekam na kolejny <3 a o walentynkach nawet mi nie przypominaj, spędzam je ja i mój laptop (y) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam się podpisać - || Hania <3.

      Usuń
  2. Też chciała bym takie zadanie... Tylko ze bym sie nie wahala jak Yvonne. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teeż wybrałabym Rikera :3 Tylko, że ja tak szybko bym się od niego nie odkleiła :D Oj, Cat, wieem, że sama też bez wahania wybrałabyś Rikusia ;> No, a teraz musiałaś przerywać w takim momencie, no musiałaś! :D Soł.. Czekam na kolejny, pisz szybkoo <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Następnym razem gram z nimi. Pierdziele i chce takie wyzwanie jak Yvonne. No! Masz tam wkręcić jakąś Amy, która pocałuje Rikera XDD Hah, oczywiście żartuje :3 rozdział trochę krótszy, fakt, ale za to mega zajebisty :3 aww, kurde, ja to tej Yvonne zazdroszczę: jest sobie z Ellingtonem i na luziku na legalu całuje Rikera, serio?! To powinno być zabronione XDD ok, kończę bo nie napiszę już nic sensownego, weny życzę :p <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochałam sie w twoim blogu XD Zaczełam czytać od tego bloga aby wiedzieć mniej wiecej o co kaman XDD
    @AnkaU.

    OdpowiedzUsuń