Rocky oznajmił nam swój 'genialny' pomysł, który i tak nie mógł się udać ze względu na to, że planował go na jutro, a w ten dzień zespół miał mieć wywiad i krótki występ w jednym z programów. Powoli zbliżała się godzina pierwsza w nocy, jednak nikomu jeszcze marzył sie sen.
- Hmm, to może coś obejrzymy? - zaproponował uśmiechnięty i zadowolony Rocky.
- Spoko, co proponujesz? - zapytał młodszy brat, Ross.
- Ja nie wiem, zależy od Ell'a. - spojrzał na przyjaciela.
- Mnie jest to obojętne, może niech dziewczyny coś wybiorą? - odparł Ratliff i spojrzał na nas... To znaczy na mnie i Rydel.
- Ooo nie. Rydel nie wybiera. - sprzeciwił się Rocky.
- A to dlaczego? - zapytała zdziwiona i spojrzała na młodszego brata, wyczekując szybkiej odpowiedzi z jego strony.
- A dlatego, że ty pewnie wybierzesz coś głupiego. - wyjaśnił pewnie, a Delly spojrzała na resztę.
- Rocky ma rację... To znaczy... Chyba nie wszyscy lubimy taki sam rodzaj filmów, co ty. - wyjaśnił, znacznie delikatniej Riker.
- Macie problemy... - powiedziała obojętnie blondynka i przewróciła oczami.
- To może Yvonne coś zaproponuje? - zaproponował Ellington i spojrzał na mnie.
- Ja? Nie, raczej nie... - szczerze? Nie miałam pojęcia, co mogę zaproponować. U siebie miałam co robić, wolałam wyjść z domu niż siedzieć i coś oglądać.
- Cokolwiek? - odezwał się Rocky.
- Rany... Faktycznie macie problem. - powiedziałam ironicznie. - Nie wiem, jestem otwarta na wasze propozycje. Może być cokolwiek, byle nie horror. - oznajmiłam, jako, iż nie byłam największą fanką horrorów.
- Zgadzam się. - uśmiechnęła się Rydel i spojrzała na chłopaków.
- Nie horror to co? Może jakiś musical, Delly? - zapytał sarkastycznie Rocky i spojrzał na siostrę.
- Ta, spadaj. - mruknęła patrząc na brata. - Chociaż już prędzej to niż horror. - uśmiechnęła się ironicznie.
- O rany... Macie problemy... - zamarudził Ross. - Ale hej... Yvonne, ty masz Ell'a, jak będziesz się bała to przytulisz się do niego i będzie tak pięknie, romantycznie i w ogóle. - powiedział trochę zmieszany.
- A w sumie... Niech stracę. - zgodziłam się, co mi szkodziło. Ross w sumie miał rację.
- Dobra, to ona, a ja? - zapytała Rydel patrząc na młodszych braci.
- Ty masz braci. - zaśmiał się Ross.
- Podkreślam, że ty też jesteś jej bratem. - odparł najstarszy. - Dobra, Rydel, jeśli będziesz się bała, wbijaj do mnie. - uśmiechnął sie do siostry Riker.
- Jeden normalny. - mruknęła cicho blondynka i przytuliła blondyna.
- No dobra, wszystko pięknie, to co oglądamy? - zapytał Rocky.
- Jakieś propozycje? - Ellington spojrzał na każdego z osobna.
- Proponuję 'Obecność' albo 'Lustra'. - odpowiedział zadowolony Ross.
- Pasuje wam, dziewczyny? - zapytał Riker i spojrzał na mnie i Rydel. Ja przytaknęłam, a Rydel po dłuższej chwili także się zgodziła. Wszyscy ułożyliśmy się przed telewizorem, to znaczy Ellington, ja, Riker i Rydel (dokładnie w takiej kolejności) usiedliśmy na sofie, a Rocky i Ross zajęli fotele obok. Ostatecznie chłopcy włączyli 'Obecność', z czego nie byłam do końca zadowolona, ale już trudno. Od razu złapałam dłoń Ratliff'a, a film nie podobał mi się już od pierwszych kilku minut.
Na szczęście nie było aż tak źle, zapewne ze względu na to, że co chwila byłam przytulona do bruneta. Kiedy tylko film dobiegł końca, chyba tylko Ellingtonowi chciało się wyłączyć sprzęt. Jednak kiedy podchodził, tak po prostu zgasły światła i wszystkie inne urządzenia też... W pierwszej chwili lekko sie przestraszyłam, a to zapewne za sprawą obejrzanego wcześniej horroru, dlatego złapałam dłoń Rikera, jako iż siedział obok mnie, a Ell poszedł wyłączyć film.
- Ło, co jest? - odezwał sie jako pierwszy, zdezorientowany Rocky.
- No właśnie, Ell, coś ty zrobił? - zapytał zdziwiony Ross.
- Ta spadaj, od razu ja... - burknął cicho, wyciągnął z kieszeni komórkę i poświecił na nas.
- Ej chłopcy, co jest? - zapytała chyba równie lekko przestraszona, co ja Rydel.
- Nic, prąd musiał wysiąźć. Zaraz wyjdę i to naprawię. - powiedział spokojnie Ratliff. - Ale wy... Chyba się nie boicie, co? - spojrzał na Rydel, a następnie na mnie.
- Wy wiecie, że nie lubię horrorów... - odpowiedziała Delly.
- No ja też za nimi nie przepadam... - powiedziałam niepewnie. Ratliff zrobił kilka kroków w moją stronę, więc również do niego podeszłam i go przytuliłam.
- Wy się serio boicie? - zapytał ponownie, na co przytaknęłam, Rydel tam coś cicho odpowiedziała. - No dobra, to zaraz coś z tym zrobie, ok?
- Zgadzam się! Włącz ten prąd, bo nie mam pojęcia, gdzie jest mój telefon. - odezwał się Rocky.
- To idę. - uśmiechnął się lekko i cofnął sie o krok.
- Ale idziesz sam? - zapytałam po chwili. Tak, horrory źle na mnie działały.
- No tak. - przytaknął.
- Dobra, idę z tobą, żeby się laski o ciebie nie bały. - zaśmiał się Rocky, a następnie trochę niechętnie podniósł się z miejsca.
- Ej, a nie masz tutaj czegoś typu świeczki albo latarka? - zapytał z lekka ironicznie Ross. - A i jakbyś mógł, zadzwoń do mnie, żebym znalazł telefon.
- Spoko i w kuchni poszukaj. - powiedział obojętnie i razem z Lynch'em wyszli z pomieszczenia.
- Dobra, to ja idę po te świeczki. - odezwał się Ross, jednak wstał dopiero, kiedy zobaczył, że jego telefon się zaświecił, gdyż Ratliff puścił mu sygnał. Od razu po niego poszedł i z telefonem, jako latarką powoli zaczął kierować się w stronę kuchni.
- Czekaj, idę z tobą. - odparła Rydel i ruszyła zaraz za bratem. Zostałam sama z Rikerem, pomyślałam sobie tylko jedno: 'O nie...'.
- Boisz się? - przerwał ciszę blondyn.
- Nienawidzę horrorów. - mruknęłam rozglądając się.
- No jasne... Ale chyba wiesz, że przy mnie... Nas nie masz się czego bać. - szybko się poprawił. Z tego, co mi się wydawało, dalej siedział na swoim miejscu, więc po chwili namysłu usiadłam obok niego.
- Spokojnie, Ell zaraz to naprawi i wszystko znowu szybko będzie dobrze. Zobaczysz. - powiedział miło i położył mi dłoń na ramieniu. Szybko na niego spojrzałam. Co mi się wtedy przypomniało? Nasza pierwsza rozmowa, kiedy powiedziałam mu o tym, dlaczego konkretnie u nich jestem i co działo się u mnie w domu. Wtedy też pierwszy raz zobaczyłam Ellingtona, ale wtedy myslalam 'ten trzeci'. No i pierwsze słowa Rylanda, przez które uciekłam... Tyle dosyć dziwnych wspomnień. Ale wtedy zaufałam Rikerowi, to wspomnienie bardzo dobre. Spojrzałam na blondyna, wzięłam głęboki oddech i przytuliłam się do niego.
- Riker... Dziękuje ci... - powiedziałam cicho, a Lynch również mnie przytulił. Tak... Przy nim zdecydowanie czułam się bezpieczna.
- Hmm, za co? - uśmiechnął się lekko.
- Za wszystko. - odpowiedziałam i również lekko się uśmiechnęłam.
- Ooo, więc... Nie ma za co. - odrzekł, a między nami zapadła cisza. Jeszcze przez chwilę byłam przytulona do Lynch'a, jednak... Starałam się wyobrazić sobie, że to Ellington. To głupie, ale chciałam, żeby chłopcy już wrócili. Nie wiedziałam, co powiedzieć, dlatego na szczęście lub nieszczęście do salonu weszli Ross z Rydel. A na nieszczęście dlatego, że wolałam zostać jeszcze z Rikerem przez chwilę.
- Riker, masz zapalniczkę albo jakieś zapałki? - zapytał Ross, wchodzący do pomieszczenia. W tej chwili odsunęłam się od jego starszego brata.
- Co? - zapytał lekko zdziwiony starszy blondyn.
- No... Bo ten idiota, Ratliff ma świeczki, ale zapałek ani nic nie ma. - wytłumaczył. Chwila... Czy on nazwał Ellingtona idiotą? O nie, tak nie będzie.
- Hola, uważaj na to, co mówisz. - powiedziałam... Pewnie.
- Co? Ooo, ale nie bierz tego tak do siebie. - uśmiechnął się lekko Ross.
- Mniejsza. - dodałam ciszej i spojrzałam na Rikera.
- Taa... To jak Riker, masz coś? - zapytał młodszy, wracając do poprzedniego tematu.
- Tak, powinienem mieć zapalniczkę w kurtce, weź sobie. - odpowiedział Rossowi. Czy on?.. Chyba powoli zaczynałam mieć dziwne myśli.
- Nie możesz mi podać? Nie wiem, gdzie masz kurtkę. - zamarudził.
- Ross, coś ty taki leniwy? - westchnął cicho i wstał z sofy. - Chociaż mi poświeć, co? - odparł niechętnie.
- Dobra, chodź.
- Chwila, chyba nie zostawiacie nas same? - zapytała od razu Rydel.
- Na chwile.. - odpowiedział Riker.
- Nie, nie, nie. Riker, jak chcesz, to idź sam. Ross zostaje tutaj. - oznajmiła Rydel.
- Dobra? - powiedział blondyn, Ross dał mu telefon, aby jakoś doszedł i najstarszy Lynch poszedł po te zapalniczkę. Wrócił już po kilku minutach i wtedy razem z bratem pozapalali kilka świeczek.
- Riker, po co ci za...- zapytałam, kiedy usiadł ponownie obok mnie, ale niestety nie dał mi dokończyć.
- Nie ważne. - powiedział cicho. Było to dla mnie trochę dziwne, ale postanowiłam teraz nie zaczynać tematu, chociaż nieco mnie to zaciekawiło. Później rodzeństwo Lynch zaczeło rozmawiać na jakieś tematy, ja się nie odzywałam. Po kilku minutach zapadła kompletna cisza i jedyne, co usłyszeliśmy to klaśnięcie w dłonie. Rydel cicho krzykneła, bo dokładnie coś takiego było w filmie, którzy obejrzeliśmy, ja też lekko się wystraszyłam, ale po chwili już mi sie uspokoiłam, bo dokładnie zaraz po tym usłyszeliśmy głośny śmiech Rocky'ego.
- No dobra, kto tak krzyknął, Ross? - zapytał rozbawiony i podszedł do nas, za nim przyszedł Ell.
- Spadaj! - zaśmiał się blondyn. - To Rydel. - dodał.
- Co ze światłem? - zapyał dwudziestodwulatek.
- A więc... Są dwie wiadomości, zła i powiedzmy, że w miarę dobra. - odpowiedział Ratliff.
- A mianowicie?
- Zła jest taka, że nie mam pojęcia, co się stało, po prostu nie ma prądu. A ta powiedzmy, że dobra to taka, że najprawdopodobniej nie tylko tu nie ma prądu. U sąsiadów też ciemno. - wyjaśnił i uśmiechnął się na koniec.
- A może tak jest u nich ciemno, bo przed trzecią w nocy i raczej wszyscy już śpią? - powiedziała ironicznie Rydel.
- No właśnie nie. U nich zawsze, ale to zawsze świeci się światło w korytarzu. - objaśnił.
- Dobra... - westchneła cicho.
- To co ludzie, ja proponuję iść spać. - oznajmił zadowolony Rocky.
- Chyba sobie żartujesz. - wtrącił Ross.
- Co? - zaśmiał się brunet - Nie mów, że ty też się boisz?
- Nie...
- Więc co? - zapytał ponownie rozbawiony.
- Zdadzam się z Rossem. - powiedziała cicho Delly.
- Serio? - Rocky spojrzał na siostrę.
- Ja również. - odezwałam się, a Rocky spojrzał na mnie. - Rany, ludzie wy naprawdę sie boicie? - zapytał rozbawiony, ale po chwili rozbawienie zmieniło się w zdziwienie. Ja z Rydel przytaknełyśmy, a Ross się upierał, twierdził, że pod żadnym pozorem się nie boi, po prostu nie chce. Oczywiście jego starsi bracia mu nie uwierzyli.
- Rany... To Yvonne śpi z Ell'em, Rydel z Rossem, skoro się boicie. - kontynuował znudzony Rocky.
- No i jeszcze czego? Jeszcze mam z nią spać? - oburzył się Ross.
- Dobra ludzie, koniec! Skoro ta trójka sie boi możemy się dziś wszyscy przespać tu, w salonie, racja? - w końcu odezwał się najmądrzejszy, czyli oczywiście Riker. Spojrzał na Ratliffa, który przytaknął, wałaściwie wszyscy bez gadania się zgodzili, ale oczywiście bracia Lynch zaczeli kłócić się, kto zajmuję kanapę, a kto podłogę. Ostatecznie wyszło na to, że ja z Ell'em mieliśmy kanapę, Rydel fotel, Ross drugi, a ich bracia na podłodze. Właśnie tak zasneliśmy. To znaczy z początku chłopcy jeszcze się śmiali, ale po upomnieniach Rydel szybko się uciszyli i zasneli.
Obudziłam się może po kilkudziesięciu minutach, już świtało. Poczułam jakby wiatr, więc mój wzrok od razu padł na drzwi na taras , jak myślałam - były otwarte. Trochę mnie to zdziwiło, ale postanowiłam je zamknąć lub ewentualnie zobaczyć, kto wyszedł. Ostrożnie, aby nie obudzić Ellingtona wstałam i równie cicho i ostrożnie podeszłam do tych drzwi. Miałam zamiar je zamknąć, ale zobaczyłam, że ktoś siedzi na barierce. Zobaczyłam, że to blondyn, ale on... Palił. Poznałam, że to Riker. Szczerze? Teraz mnie to już nie zdziwiło. Jeszcze nie zorientował się, że tu jestem, więc cicho zrobiłam kilka kroków w jego stronę.
- Wiedziałam, że byłbyś zbyt idealny, gdybyś nie robił czegoś podobnego. - powiedziałam miło i uśmiechnęłam się lekko, Lynch odwrócił się do mnie i również lekko uśmiechnął.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytał przyjaźnie.
- Cóż... Mogłabym zapytać o to samo. - podeszłam do niego i oparłam dłonie o te barierkę.
- Nie mogłem zasnąć... Ty pewnie też? - odrzekł. Zaciągnął się i po chwili wypuścił dym. - Ale wiedzę, że nie jesteś specjalnie zaskoczona.
- Cóż... Ta zapalniczka dała mi trochę do myślenia. - odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
- Nie chciałem, abyś o tym wiedziała... - spuścił wzrok.
- Dlaczego? - chyba robię się zbyt ciekawska. Nie powinnam się przyzwyczajać, kiedy wrócę do domu moja pewność siebie zapewne wyjdzie mi niezbyt dobrze.
- Sam nie wiem... Właściwie tylko zespół i rodzice o tym wiedzą, po co ty miałaś? To znaczy... Nie zrozum mnie źle, ale... Po prostu nie chciałem, abyś o tym myślała... Chyba rozumiesz? - spojrzał na mnie.
- No jasne... Nie sądziłam, że tak bardzo się mną przejmujesz... - powiedziałam cicho i na chwilę spuściłam wzrok, ale słysząc słowa blondyna ponownie na niego spojrzałam:
- Teraz jesteś dla mnie jak młodsza siostra... - uśmiechnął się lekko.
- Naprawdę? - zapytałam... z lekko wyczuwalną nadzieją w głosie. Riker dokończył papierosa, peta rzucił gdzieś za siebie i zeskoczył z barierki.
- Może ty tak uważasz... Ale dla mnie... Moich rodziców i pewnie rodzeństwa też nie jesteś jakąś dzieczyną, która musi u nas być przez jakiś czas... Nie. Dla wszystkich... Może za wyjątkiem Rylanda i Ell'a, bo dla niego jesteś już kimś znacznie więcej... Dla nas jesteś już jak członek naszej rodziny... Jak mówiłem, moja młodsza siostrzyczka. - wyjaśnił i uśmiechnął się lekko. To było niezwykle miłe, co on mówi, od razu podeszłam do niego i przytuliłam. Szkoda tylko, że jak już za kilka godzin do nich wrócimy znowu on pójdzie do siebie, ja do siebie i przez dłuższy czas sie nie zobaczymy. Cóż...
- No dobra, może już wracajmy? Jeszcze ktoś się obudzi i zobaczy, że naszej dwójki nie ma... A po ty, dziwnym wyzwaniu mogą pomyśleć sobie dziwne rzeczy. Uwierz mi, znam ich. - Zaśmiał się cicho.
- No jasne, wracajmy. - również się zaśmiałam, po czym z uśmiechem na twarzy razem z Rikerem wróciłam do środka. On wrócił na swoje poprzednie miejsce i... Chyba szybko zasnął. Ja po powrocie do Ratliff'a nadal nie mogłam spać, ale w końcu mi się udało.
~~~
Key, dodałam! Wiem, że nie dodawałam nic prawie równo miesiąc, ale cóż... Szkoła = brak weny, myślę, że to rozumiecie :| Również nie mam pojęcia, kiedy dodam kolejny, zapewne nie za szybko, w sumie na ten też trochę byście poczekali, ale ostatnio na historii dostałam weny, to napisałam te końcówkę :D
~ Cat.